Witam! Dziś kilka słów o dresiarzach. Z góry przepraszam za wulgaryzmy ale cóż- taki temat.
Kto to jest właściwie dresiarz? Oto encyklopedyczna definicja dresiarza:
Dresiarze – typ społeczno-kulturowy młodych ludzi, względnie subkultura młodzieżowa (często mylona z kontrkulturą skinheadów), która pojawiła się w Polsce w latach 90. XX w. Termin pochodzi od zwyczaju noszenia na co dzień ubrań sportowych – dresów. Określenie to jest najczęściej nacechowane ujemnie.
To było na poważnie, ale nie chodzi o to aby było poważnie. Dlatego też chciałbym wnieść kilka zmian do tej definicji:
Dresiarz – istota wygadana,kozacko odważna, przebojowa,niezwylke skuteczna w negocjacjach (szczególnie w cztery oczy). Bez kompleksów. Lubi przypi**dolić. Jego hobby to spędzanie czasu na klatkach schodowych. Tam razem z „ziomami” kształtuje język ojczysty. Język pisany „ziomali” charakteryzuje się wysokim poziomem ortografii. Podczas jednej wypowiedzi każdy „ziom” jest zobowiązany użyć co najmniej jednego słowa „ku**a”.
Dresiarze mają to do siebie, że „spuszczają łomot” lub „dają wpi**dol”. Nie pytaj dresiarza, za co „dostajesz wpi**dol”, bo go to jeszcze bardziej zachęci do „spuszczania łomotu”. Jeśli nie wiesz, za co „dostajesz wpierdol”, to „dostajesz” właśnie za to, że nie wiesz, za co „dostajesz wp**rdol”
Wrogami dresiarzy są: metale, punki, kujony, pedały i wszyscy ludzie, którzy mają większy iloraz inteligencji, niż dresiarze.Prawdziwy dresiarz nie wie co to strach, nie wie co to słabość. Prawdziwy dresiarz nie wie nic. Dresiarz forsę musi mieć z dresiarskich źródeł: od starych lub dziadków, z jumy lub z handlu na bazarze. Jeżeli już musi pracować, to praca musi być fizyczna i z pracy musi wynosić, co się da. Jeżeli pracuje uczciwie, to robi siarę. Jeżeli idzie z ziomkami ulicą i spotka emo, to musi im melać na ryj.
Ostatnie zdanie nie dotyczy emo płci żeńskiej! W takim przypadku musi cały czas łazić za nią, krzyczeć Emo! i przy okazji melać na ryj. Nigdy nie przeprasza. Jeżeli nie wie, co powiedzieć – mówi „ku*wa”.
Jeżeli chcesz być dresiarzem to są powody dla których musisz użyć przemocy (czyt. wyj*bać komuś):
-Idąc ulicą, nigdy nie zmieniaj kierunku. Idź prosto, aby wszyscy usuwali się z twojej drogi. Jeśli ktoś się nie zastosuje, potrąć go najmocniej, jak się da. Jeśli masz czas, wyjeb mu.
-Jeżeli spotkasz kogoś, komu kiedyś już wyj**ałeś, wy*eb mu znowu. Po co się nawijał?
-Jeśli ktoś na ciebie spojrzy bez twojej zgody – wy*eb mu.
-Jeśli ktoś mówi do ciebie: „Wy*eb mi i to już!”, olej go. Nie będzie ci, ku*wa, rozkazywał! Potem spuść mu wpie*dol za to, że ci rozkazuje.
-Gdy jedziesz autobusem, zawsze siadaj na końcu i zapuść swoją wyj**istą muzę na komórze. Jeżeli ktoś ci zwróci uwagę – wy*eb mu.
-Jako człowiek troskliwy i wrażliwy na innych, każdego przechodnia pytaj, czy nie ma jakiegoś problemu.
-Jeśli ma, pomóż mu go rozwiązać. Najlepszym sposobem na każdy problem jest wpie**ol.
-Kiedy okaże się, że nie ma problemu, zapytaj czy ma zeta albo szluga. Jeżeli nie ma – wy*eb mu.
-Jeżeli masz komórkę, wypełnij całą pamięć pornolami. Jak skończy ci się wolne miejsce, dokup więcej pamięci. Pornoli musi być co najmniej 4 GB!
-I pamiętaj o żuciu gumy, wtedy będziesz tak wyj**any jak twoi zajebiści ziomale.
-Jeżeli nie masz gumy, żuj ślinę. Dbaj o swój dres, aby poziom szelestu nie spadł poniżej 80dB.
-Nie możesz wiedzieć co to są dB. Po prostu szeleść.
-Jeśli twój lachon powie, że sie zaczerwieniłeś – wy*eb jej. Prawdziwemu dresiarzowi nie starcza krwi, żeby się czerwienić.
-Pamiętaj, nie możesz trzymać lachona za długo, bo się zużyje. A to by była siara.
-Rób przynajmniej 10 błędów w zdaniu „Ala ma kota”. Ale nie sprawdzaj w słowniku, czy przypadkiem nie napisałeś dobrze, bo to siara..
Kilka dowcipów o dresiarzach:
Dresiarz podjeżdża beemką pod okna na blokowisku i drze się:
- Zajebala! Zajebala! Za-je-ba-laaaa!!!
Z okna wychyla sie laska:
- Izabela, kretynie, Izabela!
Dresiarz pyta dresiarza:
- Kto twojego syna nauczył tak przeklinać?!
- A ch*j wie!
Do baru wchodzi dresiarz, siada i mówi do barmana:
- Zakładam się o stówę, że kiedy postawisz na drugim końcu lady szklanki, potrafię do nich nasikać stojąc na tym brzegu.
Barman się zastanawia - to łatwe pieniądze. Więc się zgadza. Dresiarz wchodzi więc na bar i sika wszędzie, nawet na barmana. Ten się nie przejmuje, bo właśnie wygrał 100zł. Z radością prosi o swoje pieniądze. Dresiarz wręcza mu je uszczęśliwiony, a barman pyta:
- Czemu się tak cieszysz?
Dresiarz na to:
- Widzisz tego faceta po drugiej stronie baru? Założyłem się z nim o 1000zł, że nasikam na Ciebie, a Ty do tego będziesz uśmiechnięty.
Do sklepu z artykułami motoryzacyjnymi wchodzi dresiarz i pyta:
- Czy są łańcuchy do jawy?
- Nie ma są tylko do emzetki.
- To poproszę do emzetki.
- Ale ten łańcuch nie pasuje do jawy!
- Nic nie szkodzi, po meczu wszystko mi jedno czym biję!
Wraca dresiarz z Paryża i opowiada swojej żonie, co tam widział:
- Wiesz, Gocha, idę, patrzę, a tu wielki plac! Patrzę na lewo... och*jeć można! Patrzę przed siebie... O rzesz kurde mać! Patrzę na prawo... O ja cię pier*olę...
Gocha zaczyna płakać... Dres pyta:
- Gocha, co Ci się stało?
Ta odpowiada:
- O Boże, jak tam musi być pięknie..-
A na dodatek skecze z dresiarzem w roli głównej:
0 komentarze:
Prześlij komentarz